są tacy, co mi mówią, że bruksela to NIE miasto krawatów, ale na razie chyba im trochę nie wierzę.
jak na razie w biurze naprawdę ekstra. bardzo mili ludzie. duży luz, ale też widać, że wszyscy oddani idei, co przyjemne. zespół ekstra (belgowie, włoszka i senegalczyk), projekt ciekawy. czuję, że się mega dużo nauczę :)
już też pierwszy lunch ze znajomym, jakieś weekendowe plany towarzyskie, pracowe barbecue w poniedziałek i kawa ze znajomą znajomego w środę, więc samotnie raczej nie będzie :)
a to moje krawatowe mieszkanie...
i stacja bruxelles nord, ja mieszkam 3 min w lewo i do tyłu, pracę mam 7 min w prawo, w ulicy krawatowych biurowców. ale 10 min dalej już się zaczyna przyjemniejsze, normalne miasto.
i mała warszawska dygresja: to było ekstra. dlaczego to zabrali???
No comments:
Post a Comment