500 tys raczej nie, choć tyle podaje strona united for peace and justice. bbc mówi o 'tens of thousands' w waszyngtonie w sobotę na gigantycznym marszu przeciwko wojnie w iraku, a konkretnie przeciwko natępnym 21,000 żołnierzy, których bush chce tam wysłać.
piękny marsz, mnóstwo ludzi w różnym wieku, z różnymi (ale zawsze antywojennymi, nie jak w polsce) hasłami. kolorowo, muzycznie. ja się trzymałam bębniarzy z north carolina (bo wśród nich bębniła ali, nowy intern w szkole rc), więc było wesoło!
potem szlajałyśmy się obie po d.c., potem razem z thomasem, bratem meike (merci, maiker!!!). super miły wieczór najpierw z jego flatmatem, a potem w piątkę: ali, thomas, ja, shailesh i mauktik (poznani w tijuanie hindusi). każde z nas nie z waszyngtonu (oprócz ali, wszyscy non-american), żadnej osoby nie znam dłużej niż tydzień, a było super!).
mieliśmy iść na warsztaty w niedzielę, ale spaliśmy w przytulnym mieszkanku thomasa do 11.30... starczyło czasu tylko na spacer, śniadanie na farmer's market i muzeum sztuki afrykańskiej i trzeba było nam do philly wracać.
a tam prosto na fundraising show w koresh dance studio (gdzie mnie jazzu uczą). ŚWIETNY!!!
foto z marszu niedługo!!
No comments:
Post a Comment