Pages

17 July 2011

zdjec kilka

nie przywiozłam jeszcze aparatu i nie mam nawyku robienia zdjęć, więc na razie tylko to, co mi się telefonem udało złapać podczas paru spacerów

ładnie tu czasem :)

moje biuro w drugim po prawej w głąb.

nie wiem, czy widać. ale ten tramwaj kończy w muzeum tramwajów.
innymi słowy każdy skład jedzie prosto do muzeum ;)

codzienny pchli targ. ekstra. a obok bar z senegalskim jedzeniem

wszędzie na ścianach komiksy

rowery uprzywilejowane zawsze - to na plus. wszędzie wszystko po francusku i holendersku. to na minus, szczególnie, że flamandzki to chyba najbrzydszy język świata. uitgezonderd???? ["oprócz"]

zaraz wracam

21 lipca będę już spowrotem - aż do 14 sierpnia, więc w sumie wieści może nie potrzebne, ale dla porządku uzupełniam :)

* praca - dobrze, dobrze, coraz lepiej :) ciekawie bardzo i już małe sukcesy na koncie. ludzie mili bardzo i ideologicznie jak trzeba, tylko ostatni tydzień już dość pusto było, bo to czas urlopowy. ale jesień zapowiada się intensywnie! generalnie w planach wyjazdowych do końca roku: montreal, paryż, korea i florencja. hurra!

* mieszkanie - już mi się okolica znudziła, bo trochę pustawa i mało ładna. no i za blisko pracy. ale w zeszłym tygodniu uruchomiłyśmy z kasią poszukiwanie mieszkania i już pierwsze okazało się najlepsze :) dwa pokoje i duży salon na granicy dzielnicy europejskiej, matonge, czyli mocno afrykańskiej i ixelles, czyli bardzo mieszkalnej i przyjemnej. czekamy już tylko na potwierdzenie od właścicieli (ale raczej pewne) i hop! wolne od 1 września, więc na koniec sierpnia coś jeszcze będę musiała wymyślić, ale zapytania już wysłane :)

* bruksela generalnie - gdyby nie tragicznie beznadziejna pogoda (i dość nieprzewidywalna w swojej beznadzieji), to by było naprawdę fajnie :) lubię coraz bardziej z każdym dniem. miasto jest nieduże, więc łatwo ogarnialne, a z masą różnych zakamarków i bardzo bardzo odmiennych klimatów. plus dużo koncertów i kawiarni, czyli dobre życie dla mnie :)

* ludzie - już więcej niż wolnych wieczorów. kilka polskich koleżanek, paczka młodych ludzi z pracy, znajomi couchsurferzy i przyjaciele z około-glenowych klimatów i już jest doooobrze :)

kurcze, jakoś nie mogę załadować zdjęć... ale zaraz spróbuję znowu.

09 July 2011

krawatowo



są tacy, co mi mówią, że bruksela to NIE miasto krawatów, ale na razie chyba im trochę nie wierzę.

jak na razie w biurze naprawdę ekstra. bardzo mili ludzie. duży luz, ale też widać, że wszyscy oddani idei, co przyjemne. zespół ekstra (belgowie, włoszka i senegalczyk), projekt ciekawy. czuję, że się mega dużo nauczę :)

już też pierwszy lunch ze znajomym, jakieś weekendowe plany towarzyskie, pracowe barbecue w poniedziałek i kawa ze znajomą znajomego w środę, więc samotnie raczej nie będzie :)

a to moje krawatowe mieszkanie...


i stacja bruxelles nord, ja mieszkam 3 min w lewo i do tyłu, pracę mam 7 min w prawo, w ulicy krawatowych biurowców. ale 10 min dalej już się zaczyna przyjemniejsze, normalne miasto.


i mała warszawska dygresja: to było ekstra. dlaczego to zabrali???



07 July 2011

the camel is back :)

after almost a year of break, the camel is back upon the special request of The Family :)
so, news and photos from the City of Ties are coming soon!
sometimes in Polish, sometimes in English